czwartek, 8 listopada 2012

R.4

Nie wiem....- podrapałam się po brodzie.... Patrzyliśmy wszędzie tylko nie na siebie -Idziemy do parku? - spytałam po chwili ciszy .
Ok...- i po chwili szliśmy koło siebie po chodniku... Po 10 może więcej minutach doszliśmy do Parku. Weszliśmy do parku i szliśmy chwilę ścieżką i po chwili ujrzałam prześliczną  fontannę  . A Niall jak na sygnał wziął mnie na ręce i wbiegł do fontanny i po chwili chlapaliśmy się jak dzieci ... :D naprawdę go polubiłam... Ale jak na złość zobaczyłam w oddali pana Tomlinson'a! boże.. Dlaczego akurat jego tu przywiało?
Niall idzie twój kolega... - powiedziałam gdy w końcu wyszliśmy z fontanny .
Tak ?? gdzie?!- zawołał wesoło a ja wskazałam przed nami jakieś 3 lub 4 metry...
Lou!! Louis! Heeej!! - darł się jak nienormalny i wymachiwał rękami a ja się śmiałam z niego ... Po chwili przybiegł Louis we własnej osobie.... Ale muszę go znosić jeśli chcę się przyjaźnić ( na razie ;D ) z Niallem .

Siemka i witam pięknom damę... Czemu jesteście cali mokrzy ?- i spojrzałam na Horan'a i zaczęliśmy się z Niall'em brechtać... A Louis nie wiedział o co chodzi i tak zaraziliśmy go śmiechem i sam zaczął się śmiać... Śmieliśmy się tak może 10 minut ...
Dobra ogarnijmy się i muszę się przebrać bo całe ciuchy do mnie się przykleiły...-i skrzywiłam się .
Dobrze a gdzie mieszkasz??- spytał Lou bo on miał prawo jazdy... Podałam mu ulicę i szybko pobiegliśmy do auta i pojechaliśmy do mojego domu. Louis puszczał jakieś piosenki i wymyślał z Niallem jakieś beznadziejne teksty i je śpiewali a ja się z nich śmiałam i przy okazji dałam Niall'owi mój numer. Po około 5 minutach dojechaliśmy a ja dałam Niall'owi buziaka w polik i pomachałam Louisowi , Wbiegłam do domu i o mało co i by mi torba spadła z ramienia .
Cześć Mamo! - zawołałam gdy zdjęłam przemoczone buty . Mama w tym czasie wyszła z kuchni żeby się ze mną przywitać i jak mnie zobaczyła to stanęła dęba
Pamelo ! coś ty wyrabiała!!?? - i spojrzała na mnie srogo ...
Oj mamo nic się nie stało ...- Uśmiechnęłam się niewinnie i pobiegłam do pokoju. Weszłam do mojej łazienki  i zdjęłam przemoczone ciuchy wzięłam prysznic i potem ubrałam się w to.

Pam telefon! - zawołała Mama z dołu a ja jak oparzona wyleciałam z łazienki ubrana tylko w bieliznę i owinięta ręcznikiem. Zobaczyłam telefon na stoliku w przed pokoju wzięłam i wcisnęłam zieloną słuchawkę nawet nie patrząc na numer.
Tak słucham.- powiedziałam grzecznie
Witaj piękna pani..- i już wiedziałam kto do mnie zadzwonił...
Czego chcesz Louis...-spytałam rozdrażniona
Chcę żebyś poszła ze mną do kina w ten wieczór... - powiedział a ja się zaśmiałam .
Nie! nie mam ochoty NIGDZIE Z TOBĄ IŚĆ! - podkreśliłam ostatnie zdanie trochę głośniej je wypowiadając.
Nie daj się proosić....Noooo....-mogę sobie dać rękę uciąć że on by teraz zrobił minę szczeniaka...
Nie i NIE !! - i nacisnęłam czerwoną słuchawkę. Wzięłam telefon i poszłam znów do łazienki , ubrałam się do końca i chciałam wyjść na spacer. Już ubierałam buty gdy nagle zadzwonił dzwonek , Podeszłam do drzwi i je otworzyłam i zobaczyłam kogo?? Pana Tomliosna... Ale zaraz on miał Kwiaty moje ulubione czerwone tulipany ! Uśmiechnęłam się do niego .
Czy ty nie odpuścisz???- spytałam zrezygnowana
Nigdy!- zasalutował mi i podał kwiaty
To jak?? idziemy do kina?? puszczają nową fajną komedie...i...no ten...- i tu trochę był nieśmiały .
Idziemy ale jako PRZYJACIELE .- podkreśliłam ostatnie słowo a ten westchnął .
Noo dobra! - postawiłam kwiaty do wody i wyszliśmy . Miło z nim spędziłam czas , byliśmy na zawalistej komedii , poszliśmy na gokarty i odprowadził mnie o 20 do domu....
Dzięki za fajny dzień - i uśmiechnęłam się do niego a on wskazał palcem na swój polik . Westchnęłam i zbliżyłam się powoli do niego i w ostatniej sekundzie kiedy miałam mu dać buziaka w polik ten się odwrócił i .... po sekundzie dotknięcia jego ust oderwałam się i sprzedałam mu porządnego liścia w policzek a ten się złapał za niego i syknął ja wbiegłam do domu wzięłam kwiaty i podałam mu je z wredny m uśmiechem, i w końcu zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz